Dla wielu naszych lektorów praca w Helen Doron to świadomy wybór. O metodzie dowiadują się na studiach lub w pierwszych latach pracy, a są też tacy, którzy do szkół Helen Doron chodzili jako dzieci. Niektórzy z nich postanawiają zostać własnymi szefami i otwierają szkoły w swoich miastach. Dowiedz się, jaką ścieżkę przeszła Sylwia Pomagalska.

Kiedy pierwszy raz usłyszałaś o Helen Doron? Jakie to były informacje?

Sylwia Pomagalska: O metodzie Helen Doron usłyszałam na studiach licencjackich. Były to głównie informacje o nauce dzieci poprzez zabawę. To właśnie spowodowało moje zainteresowanie, iż nie realizuje się nauczania linearnie, tak jak w szkole, ale poprzez pracę w małych grupach, zaangażowanie w zabawę i wykorzystanie wszystkich zmysłów w nauce. Zainteresowała mnie praca w Helen Doron.

.

Praca w Helen Doron: od nauczyciela do właściciela

.

Jaki impuls sprawił, że pomyślałaś o własnej szkole Helen Doron?

Sylwia: Będąc studentką udzielałam korepetycji. Jedną z moich uczennic była 6-letnia dziewczynka, która mówiła z pięknym akcentem. Okazało się, że uczęszczała na zajęcia Helen Doron. Znalazłam szkołę Helen Doron w swoim mieście, a tam akurat szukali nauczyciela, więc rozpoczęłam swoją przygodę w Helen Doron od funkcji lektora.

Po prawie dwóch latach pracy zaproponowano mi odkupienie licencji franczyzowej na szkołę. Nie miałam żadnych wątpliwości przy podejmowaniu tej decyzji, ponieważ widziałam na własne oczy konkretne efekty pracy metoda naturalną.

praca w Helen Doron

Jakie przewagi daje bycie we franczyzie?

Sylwia: Na początku musiałam zmierzyć się z zupełnie nowym wyzwaniem czyli organizacją pracy szkoły. Tu bardzo cenna była dla mnie możliwość bezpośredniej współpracy z Partnerem Franczyzy. Równie ważne było wsparcie marketingowe. Ze względu na wysokie standardy jakości nauczania metodą Helen Doron bardzo ważna jest dla mnie baza szkoleń dla nauczycieli oraz właścicieli centrów.

Co wydaje ci się największym wyzwaniem w prowadzeniu szkoły?

Sylwia: Największym wyzwaniem jest … klient. Jego utrzymanie w szkole, pozyskanie nowego, dopasowanie się do jego potrzeb, pamiętając jednocześnie o standardach Helen Doron.
Drugim z wyzwań jest znalezienie lektorów – z odpowiednimi kwalifikacjami i podejściem do pracy zespołowej. Tym bardziej, że nauczyciel – poza umiejętnościami dydaktycznymi – musi prezentować wysokie kompetencje interpersonalne, być życzliwym dla dzieci i rodziców.

.

A co daje ci najwięcej satysfakcji?

Sylwia: Fakt, że prowadzę własny biznes i że spełniam się zawodowo. Jestem zodiakalnym Lwem, a co za tym idzie mam dość władczy charakter, więc funkcja właściciela bardzo mi odpowiada ?

Czy poleciłabyś innym założenie własnej szkoły Helen Doron? Jeśli tak, to jak byś ich zachęciła?

Sylwia: Jak najbardziej, tak. Wiadomo, że ryzyko przy założeniu własnego biznesu jest zawsze, ale w tym wypadku możliwość porażki jest niewielka. Marka Helen Doron jest znana, co sprawia, że wzbudzamy zaufanie klientów. Program nauczania jest świetny, kontynuacja na tak wielu poziomach daje nam możliwość długotrwałej współpracy z klientem.

„Sprzedajemy ” produkt, w który sami wierzymy 🙂 Widzimy efekty, więc z czystym sumieniem możemy przekonywać klientów do zapisania dzieci na nasze kursy. Wsparcie marketingowe jest również bardzo ważne – nie musimy martwić się o projekty szyldów, banerów, itd. Wszystko jest dla nas dostępne. Nie wyobrażam sobie siebie w innym miejscu 🙂

praca w Helen Doron

Praca w Helen Doron – od nauczyciela do właściciela